Jakie to
uczucie, kiedy oddaje się do recenzji dzieło własnych rąk szanownemu małżonkowi
a ten brutalnie i bez cienia litości je pacyfikuje? Tak potworne, że brak mi
słów by je dobrze opisać. W ramach wielkiego wzburzenia postanowiłam „zniknąć”
na pewien czas z tego świata i przenieść się do krainy, którą odkrywała Alicja.
Jaka Alicja? No wiecie – ta z krainy czarów J
Kiedyś
napiszę o tym filmie post bo dla mnie to nie tylko bajka. Nie widziałam innego
tak fajnie zrobionego filmu, który wciągnąłby dorosłych kochających na co dzień
sensacje i filmy ery złotego kina Hollywood. Postać Absolema z sishą jest
według mnie wprost genialna i jedną z najbardziej ulubionych ( to on podziałał
na mnie relaksująco i odprężająco)
Kiedy oglądam film Tima Burtona - a konkretnie tę postać- mimowolnie mam chęć zapalić fajkę wodną :-) |
No, ale do
rzeczy: oglądając ów film doszłam do wniosku jak wiele łączy mnie z tytułową
Alicją. Ona dręczona przez dziwny sen postanawia w końcu sprawdzić o co w nim
chodzi. To jest ten moment w którym znika w czarnej dziurze i ląduje w
pomieszczeniu z malutkimi drzwiami i stolikiem – od tego momentu nic już nie
będzie takie samo. Jej ojciec powtarzał niczym
mantrę, ze tylko wariaci są coś warci na tym świecie. Powiem Wam jedno: ja
jestem taką wariatką J Mam wielkiego hopla na punkcie Węgier szczególnie zaś na punkcie
miasta Eger. Być na Węgrzech i choćby na jeden dzień nie zatrzymać się tutaj to
dla mnie tak samo jakby w ogóle nie być w tym kraju.
Dlatego teraz
chcę poprzez mój wpis zachęcić Was do podróży do tego fantastycznego miasta i
do Węgier jako kraju. Nie wyjedziecie zawiedzeni bo tu dla każdego znajdzie się
coś miłego.
Zacznę od
małej reklamy pewnego miejsca w którym postanowiliśmy coś zjeść w drodze z
Tokaju do Egeru. Nie lubię kiedy głód ma nade mną przewagę a brak kawy powoduje
uczucie znużenia i senności. Zachęcona przez męża, który znał to miejsce
postanowiłam zjeść w małym barze tuż przy stacji paliw w miejscowości
Bukkabrany. Nie jest to wysokiej klasy restauracja – to przyczepa kempingowa
zamieniona na bar obudowana z zewnątrz płytami, które nie dość, ze chronią
jedzących przed wszechobecnym kurzem (blisko od niej znajduje się droga
szybkiego ruchu) to jednocześnie wydzielają strefę niejakiego relaksu. Na
zdjęciu widać menu – bardzo rozbudowane jak na lokal klasy IV – oraz moje danie
którym była wielka kanapka na ciepło z serem i dużą ilością salami.

O
ciekawostkach Egeru nie będę się rozpisywać. Zrobiłam to w poprzednim wpisie –
tak, tym spacyfikowanym – dlatego teraz wymienię je w punktach a zdjęcia niech
oddają to co niewypowiedziane.
Ruiny
starych łaźni tureckich – znajdują się przy tej samej uliczce jaka pnie się do
góry od rynku. Niedawno otwarte dla zwiedzających ukazują pozostałości łaźni z
XVII wieku
Zabytkowa apteka – tuż przy głównym placu Dobo Ter obok kościoła Minorytów. W oknach widać użytkowe szkło i ceramikę a także kilka urządzeń aptecznych. Natomiast ja polecam wejść do środka, gdzie Waszym oczom ukaże się zabytkowa kasa. Mówię Wam - coś pięknego i zachwycającego. Bez problemu można zrobić jej zdjęcie, Panie są bardzo wyrozumiałe w tym zakresie.
Kasa - miałam wielką ochotę zakręcić korbką, ale nie chciałam nadużywać cierpliwości farmaceutek :-) |
Dolina Pięknej Pani – punkt obowiązkowy dla każdego miłośnika win. Piwnice winne otaczają ją z każdej strony a sympatyczni właściciele i pracownicy zachęcają do próbowania ich wyrobów. Trzeba uważać by próbowanie nie przeciągnęło się do samego rana :D
Ponad 700 letnia piwnica winna (prywatna w wprawdzie, ale warta wspomnienia) – to własność zaprzyjaźnionego z nami menagera ds. sprzedaży zagranicznej u jednego z czołowych producentów wina w Egerze. Ciekawy człowiek dla którego wino to nie tylko praca, ale i wielka pasja bez której zdaje się nie potrafi już żyć
Coś
dla pasjonatów staroci czyli antykwariaty: na zdjęciu poniżej mój łup
znaleziony w morzu szkła i porcelany. Flakonik kompletny ze sprawną pompką –
pełnia szczęścia dla takiej wariatki jak ja. Mało tego właściciel to kolejny
znajomy, który następnego dnia kłaniał się na rynku i serdecznie nas pozdrowił
Stare
kute bramy – znajdują na ulicy Kossuth pod numerem 9. Są to dwie kute ręcznie
bramy autorstwa Henrika Fazola i powstały w latach 1759 – 1761. W bramie
znajduje się budka ochroniarza, ale nie bójcie się. Na widok turysty sam wskazuje
drogę do pięknych bram.
Kawiarnia, gdzie można się napić kawy po turecku siedząc na najprawdziwszym dywanie
Żółte spodnie oraz moherowy sweter marki Escada |
Kawiarnia, gdzie można się napić kawy po turecku siedząc na najprawdziwszym dywanie
Winiarnie i restauracje – nie wymienię każdej z osobna bo za długo by to trwało. Napisze tylko tak warto wszędzie zaglądać i rozmawiać. Jest dużo nowych miejsc wartych uwagi np. winiarnia widoczna na zdjęciu i tych które już na stałe zapisały się na mapie Egeru np. restauracja Senator (moja ulubiona gdzie chyba ani razu nie przejechałam się na zamawianym daniu)
A będąc w tym
wspaniałym mieście warto skorzystać z noclegów w małych pensjonatach
usytuowanych na ogół w dogodnych dla turystów miejscach. Moim ulubionym od lat
jest pensjonat St Kristof ze względu na lokalizację – blisko na rynek i do
Doliny Pięknej Pani– oraz na niezwykle istotny fakt, ze właścicielka świetnie
mówi po angielsku i jest bardzo sympatyczna. Nigdy nie odmawia pomocy i chętnie
udziela wszelkich informacji.
Na koniec
zdjęcia maków i żurawi które zobaczyliśmy gdzieś za Tokajem. Niebywale
płochliwe nie dały się sfotografować, ale ich widok zostanie mi w pamięci na
zawsze. Byle do winobrania – czyli do września, bo dłużej bez wizyty w Egerze i
okolicach nie wytrzymam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz