niedziela, 26 lutego 2017

Snail's Valentine Day

Jak Wam minęły Walentynki ?Czy były prezenty i miłosne wyznania miłości?­­
Mój 14 luty w całości podyktował nietypowy prezent walentynkowy.. Dlaczego nietypowy? Bo kiedy większość z nas kobiet marzy o kwiatach, czekoladkach czy jakimś drobiazgu biżuteryjnym ja poprosiłam męża o ślimaki J  Oczywiście nie mam na myśli żywych, pełzających i z wystającymi czułkami. Już od dawna marzyły mi się ślimaki w maśle czosnkowym z dobrym, białym winem. Mąż po parokrotnym upewnieniu się, że faktycznie chcę tylko ślimaki sprezentował mi całe pudełko J Prawdziwy skarb a nie mąż, nie sądzicie? J
Prezent walentynkowy w całej okazałości :)

Kiedy już zostało postanowione co będzie gwoździem programu nadszedł czas by zastanowić się nad ubraniem. Rok temu Walentynki świętowałam w sukience w kolorze koralowego różu -pisałam o tym TUTAJ. W tym roku postawiłam na czerwień i słodkie lata 50te. Sukienka jaką widzicie pochodzi ze sklepu Vintage Classic i jest dla mnie prawdziwą zagadką bo nie wiem z jakich jest lat?. Uszyta  z cienkiego materiału będącego mieszanką poliestru i wełny, z koła - prawdziwa zdobycz zza oceanu marki American Shirt Dress. 
Walentynkowy look 

Pod spód założyłam nylonową pettitcoat dzięki czemu sukienka od pasa w dół zyskała na objętości. Buty typu stilletos marki Carmelita oraz biżuteria lucite/celuloid/bakelit pochodzi z ulubionego butiku Retro Club. Pasek to jedna z wielu rzeczy złowionych na decobazaarze, gdzie przy odrobinie szczęścia można wyłowić ciekawe ubrania, dodatki i rzeczy do domu.

Broszka sowa wykonana z lucite, celuloidowa bransoleta z lat 40ych w kolorze masła oraz bakelitowe klipsy - Retro Club
Jako tło czarna pettitcoat także z Retro Clubu






















































Pozostając w klimacie lat 50 i pozwalając by wspomnienia tego romantycznego dnia nie uciekły za szybko pozostawiam Was z Frankiem Sinatrą, jego boskim głosem i piosenką „My Funny Valentine” 


sobota, 4 lutego 2017

Puderniczkowy zawrót głowy

Kilka dni temu robiąc porządki w szufladzie z różnymi szpargałami typu stare paragony, nieaktualne wizytówki czy wycinki z książkami wartymi uwagi natknęłam się na niepozorną, małą karteczkę. Wiecie co tam zapisałam? Pomysły wpisów na bloga – niektóre bardzo ciekawe J Kartka już mocno pomięta, niektóre wyrazy ciężko odczytać (może pisałam je mocno zaaferowana?), ale jeden pomysł jest warty uwagi i co ważniejsze dosłownie chodzi za mną już prawie rok!
Facetom puls potrafi przyspieszyć na widok super auta czy motocykla, kobietom taki efekt daje nowa torebka lub buty (sama tak mam i wiem o czym mówię :D). Jednak mnie o palpitacje serca przyprawiają kobiece drobiazgi vintage zwane puderniczkami. To one mają tę dziwną moc, że dostaję małpiego rozumu i kiedy widzę egzemplarz nie rujnujący mej kieszeni to z wyrazem dziwnej radości wiem jedno: muszę go kupić. To troszkę dziwne bo w szufladzie komody, gdzie trzymam różne takie cuda mam tych puderniczek już 15 plus małe lusterko Strattona do nałożenia na pomadkę.
Każdy nowy nabytek wywołuje u mnie efekt  podobny do odnalezienia złotego Graala bo one poniekąd są takimi złotymi Graalami.. To na ogół niepowtarzalne egzemplarze dostępne tu i teraz. Dzisiejszy wpis postanowiłam „poszatkować” na 3 części ponieważ moje puderniczki dzielą się na grupy: jedna to Strattony, druga to puderniczki marki Kigu i trzecia będąca zbiorem puderniczek różnych marek, których przedstawicielkami są pojedyncze sztuki.
Dzisiaj zacznę właśnie od tej trzeciej grupy będącej swoistym misz-masz wśród nich J 
Puderniczki Melissa, Margaret Rose oraz apaszka Jacqmar  - Retro Club
Puderniczka Elgin - allegro
Puderniczek tych jest 3 a poniżej zacne reprezentantki:
1.      Puderniczka marki ELGIN AMERICAN made in USA

Firma Elgin początkowo nazywała się The Elgin National Watch Company i została założona w 1880 roku. W 1930 rozpoczęto produkcję puderniczek a w roku 1950 zaproszono do współpracy Salvadore Dali. Rezultatem tej współpracy był wielki sukces marki Elgin na kosmetycznym rynku.
To tyle w historii marki bo sama puderniczka zasługuje na kilka słów uwagi. Przede wszystkim kształt, który zawęża się ku tyłowi. Ciekawe połączenie matowego i błyszczącego złota na wieku plus wygrawerowane imię Helen. 
W środku zwraca uwagę miejsce na puder otoczone paskami gąbki zwieńczone zamykaną klapką w tłoczony wzór z nazwą marki. 


Tu w mojej lusterko jest niestety zmatowiałe i na gąbce od pudru widać ślady czasu. Mimo to i tak ogromnie mi się podoba i bardzo cieszy ze względu na to, że nie łatwo znaleźć je na naszym rynku
2.      Puderniczka marki MARGARET ROSE ENGLAND



O tej marce trudno mi cokolwiek napisać bo choć jest do kupienia na kilku serwisach aukcyjnych to internet skąpi informacji na jej temat
Puderniczka niewielkich rozmiarów (średnica 6.5-7cm), lusterko w bardzo dobrym stanie, lekko porysowana na zewnątrz. Zdobi ją mała kamea co mi się bardzo podoba J
3.      Puderniczka marki MELISSA made in ENGLAND















To kolejna ciekawostka w moich puderniczkowych zbiorach. Marka Melissa produkowała puderniczki krótki czas w latach 50. Do produkcji niektórych modeli użyto tworzywa lucite czyli przezroczystego „plastyku” w którym można było rzeźbić formy dające efekt 3D i kolorować je. Kiedy w tworzywie wyrzeźbiono i pomalowano daną formę np. kwiaty to w przypadku puderniczek naklejano je na złotą folię dla wzmocnienia efektu. Okres pochodzenia tej puderniczki to prawdopodobnie lata 50 te, Pokrywa ją czarna emalia (częściowo zniszczona, ale wg mnie daje to ciekawy efekt  zdobienia do złudzenia przypominający brokat). W środku lusterko w świetnym stanie a wewnętrzna pokrywa zdobiona jest grawerem. Pod nią znajduje oryginalna siateczka lub przesiewacz z czym spotkałam się na jednej ze stron. Tył zdobiony eliptycznie.
Przyjemnego oglądania i do zobaczenia niebawem – może w lusterku jednej z puderniczek marki KIGU lub STRATTON?