sobota, 13 grudnia 2014

Z wizytą u Mozarta - Salzburg



Dzisiejszy post otwiera cykl jaki zrodził się w mojej głowie niedawno pt. „Podróże z retro klimatem”. Nie miałam jeszcze okazji, aby tak wszem i wobec powiedzieć jak bardzo kocham podróże – i te małe i te duże. Nie jest istotne jak daleka będzie wycieczka bo mnie cieszy już sam fakt, że będzie.  
Wycieczkę do Salzburga zawdzięczam mojemu drogiemu mężowi, którego zmysł literacki oczarował biuro Promocji Austrii w Polsce. Pierwsze miejsce wg mnie w pełni zasłużone bo kto dzisiaj chciałby opisać uroki Salzburga trzynastozgłoskowcem?  W rezultacie pierwsza nagroda i 4 dni w luksusowym hotelu na Starówce.



Salzburg kojarzy mi się przede wszystkim z Mozartem i jego duch dosłownie unosi się nad tym magicznym miastem. Gdzie się nie obejrzeć to z witryn sklepowych spogląda wielki Geniusz jeśli nie z pocztówek i kiczowatych koszulek to z dużą dawką słodyczy tzn. z czekoladek  Krótki i typowo „miejski” wyjazd  a także refleksja nad upływającym czasem a więc i  wiekiem spowodowały decyzję o odesłaniu dżinsów, adidasów i plecaka do lamusa. Miasto Mozarta nie godne jest tych sportowych akcentów i do starych murów miasta pasuje klasyczny płaszcz i mokasyny. 


Jak się okazało wybór znakomity – klasyka połączyła się harmonijnie z wygodą co pozwoliło kontemplować nie tylko Salzburg, ale i jego okolice.

Powinnam napisać o vintage bo blog właśnie o tym powinien być z założenia. Jednak  opiszę tu także dwa miejsca gdzie nabieraliśmy sił na dalsze zwiedzanie. Pierwsze to restauracja Yuen -  nie do końca przekonana byłam do restauracji chińskiej na deptaku austriackiego miasta. Niepewność  „przeminęła z wiatrem”, gdy rozpoczęliśmy kulinarny rajd po długim bufecie :-)  Zapomnijcie o „zapachu” długo smażonego tłuszczu bo tutaj już od wejścia uderzała finezja wielu aromatów rodem z tego dalekiego egzotycznego kraju. Smaku krewetek tygrysich nie zapomnę długo tak samo jak sajgonekJ Sam lokal mimo iż urządzony w starej kamienicy przenosi nas w inne klimaty. Na ścianach wielkie tafle luster z malowidłami i dyskretne nienachalne światło. Nigdy w życiu nie zjadłam tak dużo krewetek ani tak dużej ilości ryżu :D  Pewnie nigdy byśmy stamtąd nie wyszli, gdyby nie kusząca wizja małej winiarni „Zum Bacchus”  wciśniętej między sklepy po drugiej stronie handlowej ulicy. Miejsce  w którym  turyści to coś na kształt egzotyki bo przeważają lokalni fani wina i piwa.  Spędziliśmy tam ostatni wieczór niejako wieńcząc w ten sposób te niezapomnianą podróż.



A teraz wrócę do głównego przedmiotu tego wpisu. Salzburg to miejsce, gdzie można dosłownie potykać się o wielkie domy mody. Z jednej strony Louis Vuitton a kilka kamienic dalej z okna wystawowego wzbudza zachwyt wieczorowa suknia w kolorze morskiej otchłani  od Oscara de la Renty. 




 Aby nie zapominać gdzie jesteśmy tyrolskie butiki kuszą tradycyjnymi sukienkami z sielskim motywem. Takie rzeczy tylko w Austrii - aż chce się powiedzieć :-)


To co mi się ogromnie spodobało to możliwość obejrzenia nowej kolekcii Etienne Aigner. Butik projektantki to duży sklep, gdzie można bez natrętnych spojrzeń obejrzeć wszystko co nas zainteresuje.  Cieszę się tym bardziej, że w Warszawie nie ma ona sklepu i wydaje mi się, ze mało kto zna tę markę. Oferuje ona rzeczy klasyczne,  choć nie pozbawione koloru czy ciekawych detali i jedyne co jest przeszkodą w nabyciu choćby portfela to jego cena.


Poza knajpkami i wielkimi domami mody warto zajrzeć do akwarium w Muzeum Historii Naturalnej,  by przyjrzeć się pląsom koników morskich czy wielkiej ośmiornicy. Kiedy się jej z zaciekawieniem przyglądałam w pewnym momencie doszłam do wniosku, ze to ja jestem przedmiotem wnikliwej obserwacji.  To ciekawe stworzenie przysunęło się do szyby tuż obok i odniosłam wrażenie, że ośmiornica sama sprawdzała któż ją odwiedził i co gorsze dlaczego nie chce szybko odejść.. Inne ciekawe akwarium to wielki oszklony blok,  gdzie wśród koralowców śmigają wielkie oceaniczne ryby a po dnie krążą „aksamitne płaszczki”. Pozostając w tym temacie polecam także wyprawę do  zoo znajdującego  się na obrzeżach miasta. To świetne miejsce nie tylko dla dzieci – gwarantuję, iż dobrą zabawę będą mieli także dorośli. Dla mnie osobiście niekwestionowaną „gwiazdą” była para lwów.  Duże koty bardzo się nudziły  więc król zwierząt zrobił małe show ku uciesze zgromadzonej na tarasie gawiedzi.

Salzburg to piękne miasto, gdzie nie można się nudzić i każdy znajdzie coś dla siebie. Oryginalne butiki dla spragnionych shoppingu, wiele ciekawych knajpek i restauracji dbających o podniebienia i ceniących sobie oryginalne kuchenne doznania a także wiele ciekawych muzeów. Oceanarium i zoo to tylko przykłady rozrywki dla osób lubiących przyrodę, ale Salzburg skrywa wiele miejsc, które powinien odwiedzić każdy miłośnik sztuki. Tutaj na pierwszym miejscu jest dom narodzin Mozarta. W zabytkowej kamienicy na kilku piętrach można obejrzeć dom kompozytora jak i wiele pamiątek po nim, specjalistów skusi komputerowe archiwum jego dzieł.

Reasumując  polecam każdemu kto się zastanawia a zdecydowanym życzę tak samo miłych i niezapomnianych wrażeń jak moje :-)
 <a href="http://www.bloglovin.com/blog/13918531/?claim=b2wvqascq2c">Follow my blog with Bloglovin</a>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz