wtorek, 24 lutego 2015

Bonjour Mesdames Bonjour Monsieurs !!!



Bonjour Mesdames, Bonjour Monsieurs  !!!

Nie zmieniłam adresu a tym bardziej kraju zamieszkania. Nie zmieniam także języka w jakim blog się ukazuje.  Owe powitanie jest rozwiązaniem zagadki o czym – a raczej o kim – ów post będzie.  Jeśli zastanawiacie się kto jest tą tajemniczą „gwiazdą” to już wyjaśniam – jest to Julia Child.
Julia Child we własnej osobie (oraz indyk - nie przedstawił się niestety)
Myślę, że tak jak mnie jeszcze jakiś czas temu tak i niektórym z Was  jest to postać nieznana, choć warta poznania ABSOLUTNIE!

Julia Child była żoną Paula Childa, amerykańskiego dyplomaty, którego w latach powojennych rząd Stanów Zjednoczonych wysłał na placówkę dyplomatyczną do Francji. Zamieszkali w Paryżu, który później zamienili na Marsylię. Julia początkowo nie miała o gotowaniu zielonego pojęcia  - zupełnie tak jak ja teraz. Mało tego - nie znała wcale języka francuskiego, ale dzięki swojemu urokowi oraz łatwości w komunikacji  nie miała problemów z porozumiewaniem się z konserwatywnymi nie tylko językowo Francuzami. W pewnym momencie jednak postanowiła zmienić ów stan rzeczy i zapisała się na kurs gotowania do słynnej szkoły Le Cordon Bleu kultywującej najlepsze tradycje haut cuisine (kuchni na najwyższym poziomie). Mówiąc o tym krótko:  nie tylko Paul Child miał z tego pożytek. Wszyscy, którzy lubią gotować i dobrze zjeść dzięki Julii Child i jej poradom dzisiaj mogą cieszyć swe podniebienia daniami kuchni francuskiej. Julia była nie tylko pierwszą kobietą, ale pierwszym cudzoziemcem, któremu udało się wniknąć do szczelnie zamkniętego kręgu francuskich szefów kuchni i przełożyć ich tajemne recepty na język angielski.

O tym jak dobre dania są w kuchni francuskiej niech świadczy popisowo zrobiona przez mego męża wołowina po burgundzku czyli Boeuf de Bourguignon (koniecznie obejrzyjcie video !).
Wołowina po burgundzku z szalotkami - danie za jakie można dać się pokroić i wcale tego nie żałować
Danie, które dosłownie rozpływa się w ustach, choć wymaga dużo pracy i każe na siebie czekać ponad 4 godziny…  O tym jak trudno wytrzymać tak długi czas wie każdy mięsożerca zwłaszcza kiedy z kuchni roznoszą się po całym domu znakomite zapachy. 

Wysoka na 187cm Julia Child to postać, jaka szczególnie mi się podoba. Wiecie dlaczego? Bo tak jak sama była wysoka tak wielkie miała poczucie humoru i wdzięk osobisty a dodatkowo pokazała, że nie warto szukać szczęścia gdzieś daleko. Udowodniła, ze realizować się  można także w kuchni gotując pyszne potrawy jakie niemal wynoszą na inną orbitę.  Z madame Child kojarzy mi się oprócz kuchni  sznurek pereł na szyi, krótka falista fryzura i ubrania charakterystyczne dla tamtych lat czyli toczki, kloszowane sukienki i spódnice a także ultra kobiece bluzki i sweterki.

Julia Child i jej nieśmiertelne perełki
My Vintage Fascination - naszyjnik oraz sweterek w energetycznym kolorze pochodzą z butiku Retro Club

Między innymi za to kocham film o niej „Julie and Julia”, że na jakiś czas pozwolił się przenieść w tamte czasy i poczuć ich klimat. Miłośnicy vintage docenią w tym filmie także jedną z początkowych scen czyli moment kiedy państwo Child schodzą z pokładu statku, którym przybyli do Francji. Mnie chodzi o moment w którym oczom ukazuje się olbrzymiej urody auto marki Buick w błękitnym kolorze. Julia w swej książce „Może życie we Francji” nazywa je czule „Blue Flash”. Może i ja powinnam nazwać jakoś moje auto jako że jest to kombi jak jej? Może „Silver Arrow” – jak się Wam podoba?
"Blue Flash" czyli Buick Super Estate Wagon z roku 1950




"Silver Arrow" czyli Ford Focus z roku 2003

Tak więc moi drodzy obejrzymy się teraz wokół siebie i przypomnijmy sobie co najbardziej sprawia, że jesteśmy szczęśliwi.  I być może ktoś wśród Was uzna, że szczęścia nie trzeba szukać ze świeczką bo czai się ono tuż za drzwiami lodówki

Bon Appetit !!!
Bon Appetit ! – idę pomóc w przygotowaniach do pysznej kolacji !

 <a href="http://www.bloglovin.com/blog/13918531/?claim=b2wvqascq2c">Follow my blog with Bloglovin</a>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz