niedziela, 15 marca 2015

Oyster's party



Rozmyślając nad treścią tego wpisu zaczęłam gdybać czy tylko dzieci są ciekawskie i lubią poznawać wszystko co nowe i im nie znane? Być może, ale w tej teorii trafił się właśnie wyjątek – chlubny oczywiście i absolutnie nietuzinkowy – inny być nie może skoro mowa o mnie. Tak skromność to moje drugie imię a ciekawość trzecie.
Czego dotyczyła ta ciekawość? Odpowiedź krótka niczym osławiony już życiorys Zenka – kuchni. O tym, że nie gotuję już pisałam. Nie jest to jednak przeszkodą w próbowaniu nowych dań i poznawaniu nowych smaków zwłaszcza jeśli za męża ma się faceta kochającego gotować. Jest jeszcze dużo potraw jakich nie znam a chciałabym poznać, jednak jedna konkretna nie dawała mi spokoju już od dłuższego czasu. Musiałam wreszcie zmienić ten stan rzeczy a idealną okazją ku temu okazały się urodziny. Nie, nie moje a mego męża, które choć spędzone w zaciszu domowym to takie znów skromne nie były.
Czy już wystarczająco wzbudziłam Waszą ciekawość o jakim daniu chce napisać? Jeśli tak to mogę zdradzić, że chodzi o ostrygi. 

Ostrygi, które nie mają przede mną żadnych tajemnic
Być może ktoś teraz wzdrygnie się z obrzydzenia a ktoś inny zastanowi  tak jak ja jak to cholerstwo smakuje? Powiem Wam krótko: to był hardcore level 3 5 a nawet 10, ale mimo wszystko jestem z siebie dumna. Dumna bo spróbowałam i już nikt nie zaskoczy mnie rozmową na ich temat. Dumna bo wyglądają obrzydliwie a jeszcze gorzej pachną (nie jestem jakoś mocno czuła na zapachy, ale zapach świeżych ostryg dosłownie mnie powalił) a mimo to zjadłam 2 z 3 jakie przypadały na głowę. Za trzecią dostałam dużą ilość krewetek, które naprawdę uwielbiam.
Teraz chciałabym doprecyzować: otóż urodziny męża to nie były same ostrygi i na tym koniec imprezy. Zastanawiając się nad tym co byśmy zjedli w ten szczególny dzień doszliśmy do wniosku, że egzotyka to jest to i taki kierunek obraliśmy.  Na początek były ostrygi z białym winem (Chardonnay z Egeru) i sosem  mignonette (cebula szalotka i ocet balsamiczny, pieprz), potem krewetki w sosie chili słodko-pikantnym a na koniec ryba zapiekana po prowansalski z bakłażanem pomidorami cebulą i czarnymi oliwkami. Niebo w gębie mówię Wam – zdjęcia niech podziałają na apetyt.
Jedzenie, które patrzy choć nie ucieka z talerza czyli krewetka we własnej osobie

Danie główne urodzinowego dnia

Przy okazji przygotowań do urodzin zaczęłam się zastanawiać które z nas tj. ja czy mąż ma już większego hopla na punkcie vintage.. Urodziny spędzone we dwoje w domu, ale nie znaczy to, że wyciągnięta bluza od dresu i takież spodnie to idealne ubranie na taką okazję. Zwłaszcza w obliczu tak niecodziennych „gości” na stole jak ostrygi! Mąż zapowiedział, że skoro to jego urodziny a vintage zaczął odgrywać w naszym życiu dość znaczącą rolę to on chciałby abym podkreśliła ów dzień strojem vintage. Tym bardziej, że ów vintage wylewa się z szafy, ale nie myślcie, że to sprawę ułatwia. Co to to nie! Pół dnia debatowałam co będzie się dobrze prezentować a jednocześnie za bardzo nie wygniecie czy pobrudzi. Wybór padł na piękną sukienkę z butiku Retro Club przywodzącą na myśl lata 20/30. Kiedy założyłam na szyję perełki znane z postu o Julii Child i czarne szpilki (przecież kapcie nie pasują ni w ząb ani do kolacji ani do sukienki a tak w ogóle to tylko siedziałam w nich przy stole) wyszedł mi całkiem zgrabny strój nieprawdaż?


Sukienka o kroju z lat 20/30 - butik Retro Club, naszyjnik- butik Retro Club, szpilki marki Servas - butik Vintageladies.pl
Tak sukienka prezentuje się w okazałości

Jedyne zastrzeżenia mam do własnej fryzury, która niebawem trafi „pod topór” fryzjerki i niczym przyroda będzie mieć szanse na nowe odrodzenie. Chyba ręce mam za krótkie bo upiąć je w coś sensownego to nadludzki już wysiłek!

Tak więc moi drodzy nie bójcie odkrywać się nieznanych Wam lądów – czy tak jak w moim przypadku- nieznanych Wam smaków. Nie wiem czy mi się to uda, ale teraz chodzi za mną coś na kształt homara, langusty lub kraba.  A mężowi, który jest pierwszym czytelnikiem i recenzentem życzę oprócz nieustającego uczucia miłości do autorki aby podobne uczucie zamiłowania do gotowania zwłaszcza nowych dań nigdy mu nie minęło
Urodziny spędzone iście po szampańsku
<a href="http://www.bloglovin.com/blog/13918531/?claim=b2wvqascq2c">Follow my blog with Bloglovin</a>

1 komentarz: